Lekko nie było, nie ma co ukrywać. Na lotnisku w Warszawie jest o tyle przyjemnie, że jest dużo placów zabaw dla dzieciaków, wiec oczekiwanie na lot było spokojne.
Mała Zu w samolocie spała ok 2,5 h to bardzo mało. Inne dzieci w samolocie spały prawie cały czas.
Do samego lotu mieliśmy wózek ze sobą. To wygodne rozwiązanie. Przy dziecku jest jak wiadomo, dużo bagażu.
Jak się przygotować na długi lot z dzieckiem?
Co spakowałam dla Małej Zu? Hm wszystkiego za dużo, wzięłam ubrania na zmianę, piżamę, kilka książek, grzechotek, misia. Do jedzenia: słoik z obiadem, z owocami, chrupki, sok jabłkowy, małą wodę, butelkę z proszkiem Bebilon, jogurt i butelkę z rumiankiem. Do tego łyżeczkę plastikowa i miseczkę ( nie było problemu na lotnisku z dziecięcym jedzeniem). Do tego tetra.
Oczywiście poza tym pieluchy, chusteczki mokre. Smoczek ( na wszelki wypadek jakby jednak się namyśliła), kosmetyki podstawowe, leki ( przeciwbólowe, uspakajające, maść na dziąsła). Dodatkowo poduszkę i koc.
Połowy rzeczy nie użyłyśmy, zabawki bardzo szybko się znudziły, dużo bardziej ciekawe były wszystkie rzeczy nieodpowiednie dla dzieci.
W samolocie Mała Zu dostała poduszkę i kocyk specjalną dla dzieci, w poszewkach, wiec tego też nie wyciągaliśmy.
Podczas startu i lądowaniaspała, to był najmniejszy problem.
Największy to nuda.
Nawet nie płakała, ale krzyczała i była najnormalniej w świecie niezbyt grzeczna. Jak naprawdę było kiepsko to spacerowałyśmy po samolocie.
Jeśli chodzi o moja podróż to była męcząca, ale nie spodziewałam się niczego innego:).
1 Komentarz
Super Magda – Dzieki ! A Jak sobie radzicie ze zmiana czasu?