Od jakiegoś czasu bywa między nami małe napięcie.
Ostatnio, usłyszałam:
-Wcale nie muszę ciebie słuchać!!
Po czym:
-Głupia mama!!Miarka się przebrała. Dostała karę, powiedziałam, że nie będę (tego danego dnia) jej usypiać, czytać bajki i śpiewać kołysanki. Nic a nic.
Zabolało. To jest, jak na razie najsroższa kara z „repertuaru”.
Ostatnio, usłyszałam:
-Wcale nie muszę ciebie słuchać!!
Po czym:
-Głupia mama!!Miarka się przebrała. Dostała karę, powiedziałam, że nie będę (tego danego dnia) jej usypiać, czytać bajki i śpiewać kołysanki. Nic a nic.
Zabolało. To jest, jak na razie najsroższa kara z „repertuaru”.
Po kilku minutach przyszła do mnie negocjować.
-Mamo, a możemy zamienić karę na.. na przykład karę, że nie będę mogła jeść szpinaku..?
-Nie.
Mija cały dzień. Mała Zu późnym popołudniem próbuje dalej:
-Mamo, to może zamieńmy moją karę na nie jedzenie monte. (wow, to jest NAPRAWDĘ dla Małej Zu duże wyrzeczenie, bo monte to synonim najpyszniejszego deseru ever!)
-Nie- jestem twarda jak skała.
-Okej, mamo. To może zamienimy na… nie jedzenie lodów- mówi dalej. Przez tydzień.
Kurczę, teraz zrobiło to na mnie wrażenie 😉 Lody, to druga sprawa najlepsza jaka może ją spotkać.
-Nie.
Byłam z siebie dumna, z tej mojej konsekwencji, mimo kuszących propozycji ;).
Brak Komentarzy